Fiji daleki kraj położony na 300 wyspach, z których większość dostępna dla turystów. Snorkling, nurkowanie, plażowanie, przeźroczysta woda, domki bezpośrednio na plaży oraz bungalowy "wypuszczone" w głąb Oceanu Spokojnego. Laguny, rafy koralowe to wszystko czyni Fiji istnym rajem na ziemi. Ludzie są bardzo życzliwi i gościnni.
Popularnym napojem jest kava (nie mylić z kawą), który jest wywarem z tej samej rośliny, kava ma lekki działanie psychoaktywne (sam się o tym oczywiście przekonałem).
Fiji to tak naprawdę główna, stosunkowo duża wyspa Viti Levu ze stolicą Suva oraz kilkaset wysepek z szeroki plażami i palmami.
To tutaj kręcono film Cast Away czy Blue Lagoon.
Fidżi było kiedyś siedzibą kanibalizmu i to tutaj "zjedzono" ostatniego człowieka jakim był Thomas Baker, misjonarz z Anglii, który został zabity i zjedzony przez tubylców w 1867 roku. Jego buty można zobaczyć w Muzeum Narodowym w Suva.
Niestety Fiji oddalone jest tysiące kilometrów z Polski.
Będąc 3 miesiące w Australii miałem tą okazję polecieć na Fiji z Sydney. Chociaż to około 3 godziny lotu, leciałem narodowym przewoźnikiem szerokokadłubowym: Boeningiem 747 tzw Jumbo Jet, co mnie nieco zdziwiło, bo to stosunkowo krótka trasa, ale jak poźniej sprawdziłem w tamtym czasie (2005 rok), flota Fiji składała się tylko z Jumbo Jet-ów w liczbie 4 sztuki!
Wcześniej zarezerwowałem sobie na głównej wyspie "chatkę" drewnianą nieopodal morza będąc jeszcze na lotnisku w Sydney.
Na lotnisku dostrzegłem osobę z kartką papieru z moim przekręconym nazwiskiem: welcome B..s. Bardzo miłe. Myśleli, że Michal to nazwisko.
