Madryt stolica Hiszpanii. Proponuję zobaczyć: Pałac Królewski to oficjalna rezydencja króla Hiszpanii, choć obecnie służy tylko do celów ceremonialnych. Jest to największy pałac królewski w Europie, z ponad 3000 pokojami, wspaniałymi zbiorami sztuki i ogrodami. Możesz zwiedzić jego wnętrza i podziwiać bogactwo i przepych, a także obejrzeć zmianę warty, która odbywa się co miesiąc.
Gran Via to główna ulica Madrytu, pełna sklepów, restauracji, kin i teatrów. Nazywana jest hiszpańskim Broadwayem lub Wielką Drogą. Została wybudowana na początku XX wieku, aby połączyć centrum miasta z północnymi dzielnicami. Możesz podziwiać jej architekturę, reprezentującą różne style, od modernizmu po art déco, a także zobaczyć słynne budynki, takie jak Edificio Metrópolis, Edificio Telefónica czy Edificio Capitol.
Muzeum Prado to jedno z najważniejszych i największych muzeów sztuki na świecie. Zawiera ponad 8000 obrazów, 5000 rysunków, 2000 grafik i 1000 rzeźb, głównie z okresu od XV do XIX wieku. Możesz tu podziwiać dzieła takich mistrzów, jak Velázquez, Goya, El Greco, Rubens czy Tycjan.
Park Retiro to największy i najpiękniejszy park w Madrycie, pełen zieleni, fontann, pomników i jezior. Był to niegdyś prywatny ogród królewski, a obecnie jest ulubionym miejscem wypoczynku i rekreacji mieszkańców i turystów. Możesz tu spacerować, jeździć na rowerze czy wypożyczyć łódkę.
Jak dojechaliśmy do hostelu mieliśmy zamówiony pokój dwuosobowy, jakież było nasze zdziwienie jak gospodarz otwarł drzwi, a tam 1 małżeńskie łóżko, jego zdziwienie patrząc również na nas i na nasze zdziwienie spowodowało, że chyba się zorientował, że my raczej ci "hetero" i chociaż w ogóle nie mówił po angielsku dał nam drugi pokój już na szczęście z 2 łóżkami. Niestety zapomniałem tam swojej ulubione pidżamy, ale nie chciało mi się już do niego pisać. Fajny apartament zaraz po wyjściu pełno knajpek , ulicę obok na placu był jakiś manifest i cały plac był okupowany prze młodzież, śpiący nawet w namiotach. Tłumy ludzi, ciężko było przedrzeć się na kolejne ulice. Z kolegą założyliśmy, że pierwszego dnia ostrożnie z piciem, gdy usiedliśmy w barze na zewnątrz, chcieliśmy zamówić tylko po małym piwie, przyszedł kelner i pierwsze co powiedział to zapytał "dos grandes? a my od razu -si,si. Potem od razu drugie dos grandes. Już było wesoło. Potem chcieliśmy spróbować kieliszek wina, ale skończyło się na 2 butelkach. Wracając wieczorem już całkowicie popieraliśmy manifest młodzieży, krzyczeliśmy z nimi hasła po hiszpańsku (chociaż nikt z nas nie wiedział co krzyczy), ale jak to młodzież, żeby się nie "odwodnić" mieli "odpowiednie" napoje robione z winogron. Bardzo wesoły dzień. Drugi dzień to zwiedzanie Realu Madryt, najpierw wycieczka po pustym stadionie Realu Madryt, a następnie byliśmy na meczu Real Madryt - Almeira. To był ostatni mecz Jerzego Dudka w Realu, i jego pożegnanie. Nie wiedzieliśmy o tym, całkowity przypadek. Szpaler żegnających Dudka wraz z Ronaldo, niesamowite przeżycie. Real rozgromił przeciwnika. Pełen stadion ciekawi byliśmy jak dotrzemy do naszej dzielnic. Co się okazało na stacji metra stało kilkadziesiąt wagonów, które ruszało jeden za drugim, szybko i sprawnie. Trochę żałowałem, że nie napisałem do Jerzego Dudka na klubowego emaila, wiedząc, że to jego ostatni mecz być może załatwiłby nam lepsze miejsca. Mogłem spróbować, nic nie traciłem. A wiem, że Dudek to bardzo skromny człowiek. No cóż nie można mieć wszystkiego, ale chociaż siedzieliśmy daleko od murawy to i tak byliśmy bardzo szczęśliwi. Kolejny dzień to pałac królewski, przejazd kolejką nad parkiem, skąd widać szerokie ulice z wjeżdżającymi autami do stolicy, nowoczesna dzielnica z wysokimi wieżowcami. Niestety wieczorami, żeby usiąść i znaleźć stolik graniczy z cudem. Hiszpanie wieczory spędzają na zewnątrz. Pogoda im pomaga, aż pozazdrościć.
Oczywiście trzeba zobaczyć Corride, nam się udało. Panie i Panowie wystrojenie jakby szli do teatru, Panie z wachlarzami. Bardzo ciekawy choć brutalny spektakl. W pewnym momencie jeden z byków w ogóle, nie był zainteresowany walką, trwało to z jakieś 15 minut, nic nie pomogło, w końcu wpuszczono na arenę wiele byków, żeby go ściągnąć z powrotem. W końcu się udało. No cóż jakby nie było uniknął śmierci. Na jakiś czas.