Bahamy - oficjalnie wspólnota Bahamów to kraj wyspiarski. Chociaz Bahamy są niezależnym krajem, uznawali królową Elżbietę II za swoją królową. Kraj ten składa się z ponad 700 wysp, z czego tylko 30 jest zamieszkałych. Nazwa pochodzi od hiszpańskich słów Baja Mar oznaczających płytkie morze. Raj na ziemi. Bogaci Amerykanie, którzy mają blisko do Bahamów kupują tutaj nieruchomości i spędzają czas na emeryturze (oczywiście bogaci Amerykanie rzecz jasna). Natomiast wielu młodych Amerykanów marzy o ślubie na jednej z rajskich wysp. Wiele wysp jest w prywatnych rękach, na niektórych można wynająć za bajońskie sumy apartamenty, bungalowy tuż przy morzu. Trudno się im dziwić, skoro ponad 300 dni w roku świeci tutaj słońce. Bahamy to jeden z najbogatszych państw Ameryki. To właśnie na Bahamach znajduje się wyspa zamieszkała przez świnie tzw: "Pig Beach". Bahamy leżą na skraju osławionego złą sławą trójkąta Bermudzkiego, gdzie co jakiś czas znikają obiekty, samoloty i statki. Najsławniejszy kurort czyli Atlantis Paradise Island pochwalić się może największym akwarium z ponad 50 tysiącami zwierząt. Dolecieć z Polski na Bahamy można chyba tylko czarterem. Nie ma bezpośrednich połączeń. Poleciałem do znajomych do Nowego Jorku, a stamtąd tanimi liniami na Bahamy. Wcześniej przeczytałem, że Polacy potrzebują wizę, by wjechać na wyspy. Dlatego też odwiedziłem konsulat Bahamów w Nowym Jorku (niedaleko siedziby ONZ), szybko, bez interesantów uzyskałem wizę. Może dlatego, że zdecydowałem się zobaczyć Bahamy w okresie monsunów. Ryzyko istniało, ale z drugiej strony mało turystów i taniej niż w tzw hot season. Na miejscu, na lotnisku okazało się, że wiza nie byłą potrzebna! Można ją uzyskać na lotnisku. Fuck. Zatrzymałem w centrum Nassau, w zajętym tylko w połowie hotelu, prowadzonym przez prawdziwych Anglików, pozostałe hotele albo były pozamykane albo całkowicie puste.