Do Brunei dolecieliśmy korzystając jak zawsze z AirAsia z Kuala Lumpur.
Pamiętam, że podczas lotu miałem zatrucie pokarmowe (nikomu nie życzę tego na pokładzie samolotu), na szczęście krótki lot i bardzo fajne podejście na lotnisko od strony morza, podobnie jak lądowanie na mojej ulubionej wyspie Phuket. Niesamowite widoki.
Po krótkiej odprawie na lotnisku pojechaliśmy do w miarę taniego, ale i tak "wypasionego" hotelu.
Po zameldowaniu się, a że pora była jeszcze wczesna poszliśmy na piechotę zwiedzać miasto. I tu zaskoczenie, nie udało nam się pójść piechotą, bo tu nikt nie chodzi pieszo.
Wszyscy poruszają się samochodem (podobnie jak w Dubaju). Dlatego też co chwilę ktoś się zatrzymywał i proponował nam "podwózkę", myśląc, że zepsuło nam się auto.
Nikt nie potrafił uwierzyć, że chcemy pozwiedzać stolicę Brunei na własnych nogach. W końcu poddaliśmy się, ileż można odmawiać. Bardzo fajni ludzie. Za darmo pokazano nam, poświęcając swój czas, wiele atrakcji Brunei. Warto "zaliczyć" Brunei.
Bardzo bezpiecznie. Co warto zobaczyć: Kampong Ayer to miasteczko na wodzie, zbudowane na palach w nurcie rzeki Brunei.
Meczet Omar Ali Saifuddien jeden z najpiękniejszych meczetów w Azji. Z białego marmuru i pokryty złotymi kopułami. Jest położony nad brzegiem rzeki i otoczony ogrodami i fontannami.
Targ Kianggeh tradycyjny targ, na którym możesz kupić świeże owoce, warzywa, ryby, przyprawy i lokalne przysmaki. Możesz też spróbować typowego śniadania w Brunei, składającego się z ryżu, kurczaka, sosu i herbaty.