Berlin jest stolicą i największym miastem Niemiec, z około 3,5 miliona mieszkańców. Podzielony na 12 dzielnic, z których każda ma własną radę i burmistrza. Berlin jest ważnym ośrodkiem kultury, nauki, polityki i gospodarki w Europie, z wieloma muzeami, galeriami i uniwersytetami.
Berlin ma bogatą historię, związana m.in. z ruchem oporu, podziałem na wschód i zachód, upadkiem muru berlińskiego i zjednoczeniem Niemiec.
Stolica Niemiec jest znanym miejscem turystycznym, z takimi atrakcjami jak Brama Brandenburska, Reichstag, Wyspa Muzeów czy Wieża Telewizyjna. Do Berlina pojechałem po wizę do Birmy, gdyż tam znajdowała się najbliższa placówka dyplomatyczna Myanmar. A więc przy okazji kilka dni na Berlin. Byłem tylko raz w Berlinie z córką. Wynająłem hotel po stronie NRD, czyli we wschodnim Berlinie. Po II wojnie światowej Berlin został podzielony na część wschodnią czyli zależną od ZSRR i zachodnią, która była marzeniem dla Polaków. Hotel przerobiony ze starego bloku mieszkalnego, ale w dobrym standardzie. Niestety, kiedy z córką byliśmy w Berlinie cały czas padał deszcz. Pech. Niestety byliśmy zmuszeni skorzystać z busa turystycznego (bilet ważny 24 h) i wysiadaliśmy tylko jak mniej padało. Ale i tak najważniejsze warte zobaczenia miejsca zobaczyliśmy. Czyli: Brama Branderburska, wieża telewizyjna, punkt Charlie (granica pomiędzy wschodnim, a zachodnim Berlinem - również ważne miejsce wymiany szpiegów), ulica Kurfürstendamm - 3 km bulwar, plac Aleksandra, pomnik pomordowanych Żydów w Europie, Reichstag. Podobno Berlin to największe miasto zabawy i wiecznych imprez. Rzeczywiście, wszędzie tuż przy mnogich tutaj kanałach są puby i kluby. Młodzi ludzie na ulicach totalnie wyluzowani. Z butelkami piwa w rękach i nie tylko. Ja akurat byłem w Berlinie z młodziutką córką, więc z imprez nie korzystałem. Żeby "wynagrodzić" córce fatalną pogodę, wracając z Berlina zatrzymaliśmy się w tropikalnej wyspie (Tropical Island). Na zewnątrz zimno, deszczowo, a wewnątrz jak sama nazwa wskazuje tropiki. Wysoka temperatura, duża wilgotność, w końcu ciepło. Duży basen i miejsca do spania w namiotach (trzeba wcześniej rezerwować). Humor nam się poprawił i z uśmiechem wróciliśmy do Polski. PS: nie wiem jak obecnie, jeszcze kilka lat temu powrót pseudo autostradą (chyba jeszcze zrobioną z Hitlera) była beznadziejna. Dziwiłem się, czemu akurat ten odcinek nie został wyremontowany.
Być może teraz już jedzie się bez wybojów na płytach.