Berno to stolica Szwajcarii i jedno z najbardziej malowniczych miast w kraju. Położone nad rzeką Aare, miasto słynie z dobrze zachowanego, średniowiecznego Starego Miasta, które jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Charakterystycznym elementem Berno są jego arkady, które rozciągają się na długości około sześciu kilometrów, co czyni je jednymi z najdłuższych na świecie. Symbolem miasta jest wieża zegarowa Zytglogge, z imponującym, zabytkowym zegarem astronomicznym.
Berno jest także siedzibą szwajcarskiego parlamentu i rządu, co czyni je politycznym sercem kraju.
Wynajętym autem w Dortmundzie, skąd przylecieliśmy z Katowic Ryannairem. Bardzo tanie połączenie przez cały rok, poza ty, codziennie są loty z Katowic i Krakowa.
Pojechaliśmy Volvo C60, aż pod granicę tzw:" trójkąt, gdzie 'łączy" się Francja, Szwajcaria i Niemcy. Wjeżdża się ze strony szwajcarskiej do Francji, przejeżdżając przez Niemcy. Oczywiście na granicy Szwajcarskiej znajduje się granicy - fikcyjna, bo wszyscy (no może poza rejestracjami spoza Unii Europejskiej).
Wieczorami można co kilka godzin zjeść kolację w innym państwie. Tylko kto ma taki żołądek? znam takich i to niejednego! Pojechaliśmy do stolicy, zaparkowaliśmy tym razem prawidłowo w porównaniu z Bazyleą. Drogo, ale to przecież Szwajcaria.
Główną aleją, gdzie jest chyba więcej flag kraju niż budynków, spacerowaliśmy oglądając przepiękne kamienice. Tak gdzieś w połowie jest przepiękny zegar słoneczny. Zegar spóźnia się 3 minuty w ciągu roku. Co godzinę pojawiają się przedstawienia.
Doszliśmy do rzeki Aare, która dzieli Berno na dwie części. Przeszliśmy most na drugą stronę i z dołu widzieliśmy widok na wzgórza otaczające miasto, ale na dole rzeka, która rozdziela się na kilka odnóg. Córki porobiły mnóstwo zdjęć.
Zjedliśmy obiad, wypiliśmy kawę i w dalszą drogę.