Chiang Mai to historyczne i kulturalne miasto, otoczone górami i lasami. Warto zobaczyć tam piękne świątynie, takie jak Wat Phra That Doi Suthep czy Wat Sri Suphan, klimatyczne kawiarnie i restauracje, a także odwiedzić park narodowy Doi Inthanon lub sanktuarium słoni. Chiang Mai to idealne miejsce dla osób szukających spokoju, natury i autentycznej tajskiej atmosfery. Nazywane „Różą Północy” Chiang Mai jest największym miastem północnej Tajlandii. Znajduje się tu ponad 300 świątyń. Najpierw zachęcam do odwiedzenia starego miasta ze średniowiecznymi murami obronnymi, następnie Wat Phra That Doi Suthep uważana za symbol miasta i jedną z najwspanialszych świątyń Północnej Tajlandii. Kompleks świątynny położony jest na wzgórzu i oszałamia zdobieniem ze złota. Jak ktoś ma już dosyć "złota" polecam następny kompleks świątyń: Wat Sri Suphan to wyjątkowa świątynia w całości pokryta srebrem. Do głównego Watu, srebrzącego się w słońcu, w którym mieści się posąg Buddy, nie mogą wejść, ani nawet zajrzeć kobiety. Następnie Wat Phra Singh zwana inaczej “Świątynią Lwa”, jest jednym z najważniejszych kompleksów świątynnych w mieście oraz Wat Chiang Man -najstarszy kompleks świątynny w mieście. Na drugi dzień (około 12-tej bo dzień wcześnie popiliśmy z miłymi Włochami), pojechaliśmy zobaczyć wioski zamieszkane przez kobiety należące do plemion praktykujących noszenie obroży szyjnych. Niestety to zwykłą komercja, turyści przyjeżdżają tam po to, żeby zrobić sobie zdjęcia z kobietami. Niestety po paru latach już takiej obroży nie można zdjąć, gdyż dochodzi do zaniku mięśni szyji. Zrobiliśmy fotki, daliśmy pieniądze. Potem rezerwat słoni (lepszy widziałem w Sri Lance) oraz najważniejszą atrakcję - rezerwat dzikich kotów. To tam pierwszy raz wszedłem do klatki z dorosłym samcem lamparta i Tajem, który trzymał kij podłączony pod prąd. Wisiała tam kartka - lepiej nie denerwować lamparta. Fuck. Sam mam gacie pełne strachu, a mam jeszcze denerwować lamparta. "Kotek" był większy niż widziałem na filmach, Taj kazał nam podnieść i potrzymać...jego ogon. Ok. Szybka fotka z podniesionym ogonem i już chciałem wyjść. Dorosły lew jest mniejszy w porównaniu z lampartem. Samiec lamparta nie wykazywał większego zainteresowania nami. Chyba nie był głodny, a może nie lubi "białego" mięsa". Potem zabawa z małym lwiątkami, niesamowite - jak nasze kotki, tylko łapa małego kilka razy większa od domowych kotów. Jedno z większych wrażeń w moim życiu.