DMZ to skrót od "demilitarized zone", czyli strefy zdemilitaryzowanej, która oddziela Koreę Południową od Korei Północnej. Jest to pas ziemi o szerokości 4 km i długości 238 km, który przebiega w przybliżeniu wzdłuż 38 równoleżnika. Strefa powstała w 1953 roku, po zakończeniu wojny koreańskiej, która była próbą zjednoczenia półwyspu pod komunistycznym lub kapitalistycznym rządem. DMZ jest uważana za najbardziej zmilitaryzowaną granicę na świecie, ponieważ po obu stronach znajdują się uzbrojone i gotowe od razu do walki armie.
Na terenie DMZ znajduje się również "Strefa Wspólnego Bezpieczeństwa" (JSA), gdzie żołnierze obu Korei prowadzą bezpośrednie negocjacje. JSA jest również miejscem, gdzie odbywają się oficjalne wizyty i spotkania między przywódcami obu krajów. Jest tam specjalnie pomalowana na niebiesko linia, która jest granicą państw.
DMZ jest również atrakcją turystyczną, która przyciąga ludzi zainteresowanych historią i polityką Korei.
Niektóre z miejsc, które można zwiedzić w DMZ to: Trzeci Tunel - jeden z czterech tuneli wykopanych przez Koreę Północną pod granicą, pod ziemią, który został odkryty w 1978 roku. Tunel ma 1,6 km długości i 73 metry głębokości i mógł służyć do przenikania żołnierzy na południe do Seulu.
Most Wolności - most, który łączy obie Korei i był używany do wymiany jeńców wojennych po zakończeniu wojny koreańskiej.
Dorasan - stacja kolejowa, która jest ostatnim przystankiem na linii łączącej Seul z Pjongjangiem. Stacja jest obecnie zamknięta dla ruchu pasażerskiego, ale jest otwarta dla zwiedzających jako symbol możliwej współpracy i integracji między obiema Koreami. Niestety Koreańczycy zerwali obustronne połączenie kolejowe.
Dojechaliśmy do miejsca skąd widać strefę buforową i w oddali "sztucznie" stworzone miasto Korei Północnej. Są tam osiedla i fabryki pomalowane na kolor różowy, ale brak tam ludzi.
Zarówno jedna jak i druga strona zagłusza swojego sąsiada ogromnymi głośnikami. Po stronie południowej - słychać spokojną muzykę, a od strony północnej przemówienia partyjnych oficjeli.
Można lornetką pooglądać sobie Koreę Południową. Oczywiście można dostać też: "kulkę" w łeb, o czym ostrzegali nas żołnierze, co jakiś czas snajperzy z południa strzelają ostrzegawczo w stronę południową.
W hotelu wykupiłem wycieczkę (w każdym hotelu można to zrobić). Z samego rana przyjechał autokar z turystami z całego świata, sprawdzono nam paszporty i pojechaliśmy zobaczyć strefę buforową. Na moście pierwsza kontrolna, wszedł żołnierz, dokładnie sprawdził paszport i tak jeszcze z dwa razy. Rzeczywiście jest to miejsce niebezpieczne. Co jakiś czas dochodzi do prowokacji ze strony północnej. Koreańczycy z południa zarabiają na DMZ, czego nie można powiedzieć o Północnej Korei. Żeby tam pojechać, możliwość jest tylko z Chin - po wykupieniu bardzo drogiej wycieczki. Wycieczka ściśle wyreżyserowana (koszt ok. 2-3 tys. dolarów), zwiedzanie tylko z obstawą, nigdzie nie można poruszać się samemu, a jeżeli będziemy chcieli z kimś porozmawiać to tylko narażamy taką osobę na szykany ze strony tamtejszej "ubecji". Wycieczka ma na celu pokazanie w bardzo dobrym świetle Północną część Korei.
Ps: Ale i tak na pewno pojadę do Korei Północnej.