Stolica kraju. Największe miasto Irlandii. Bardzo fajne miejsce do zwiedzania i spędzania wolnego czasu. Zabukowałem lot z Londynu do Dublina. Takich tanich połączeń dziennie są dziesiątki. Za parę funtów można polecieć tam i z powrotem.
Dobrze skomunikowane miasto. Najlepiej zacząć zwiedzanie od spaceru główną ulicą, deptakiem wzdłuż rzeki Liffey i przechodząc na drugą stronę miasta mostem Penny. Chociaż na pierwszy rzut oka Dublin to uśpione, spokojne miasto, lecz wystarczy wieczorem pójść do tętniącej życiem dzielnicy Temple Bar, gdzie do rana bawią się ludzie i turyści w niezliczonych pubach. Paląc na zewnątrz papierosy i nie tylko...
Oczywiście przy przyjeździe "wita" nas mały deszcz. Ale na szczęście na krótko. Później bez słońca, ale pogoda odpowiednia do zwiedzania. Zarezerwowałem miejsce w hostelu, w pokoju 16 osobowym, z piętrowymi łóżkami. Wtedy jeszcze myślałem, że jestem powiedzmy "młodzieniaszkiem", a nie panem w średnim wieku. Niestety skończyło się to katastrofą. Grzecznie położyłem się spać tak o około 24, myśląc naiwnie, że pewnie wszyscy już grzecznie śpią. Fuck. Do rana, do śniadania prawie wszyscy się schodzili. Co jakieś pół godziny ktoś inny. Otwierając, trzaskając drzwiami w te i we te. Poznałem prawie wszystkie języki całego świata. Zaraz z samego rana znalazłem niewielki, ale spokojny, prawie w samym centrum pokój w hotelu. Drogo, ale po nieprzespanej nocy było mi wszystko jedno. Obojętnie gdzie i za ile byle kolejną noc się wyspać.
Dublin pomimo czasu zachował swój wyjątkowy charakter. Jak wspominałem wcześniej duży wkład w rozwój miasta mają Polacy. Poprosiłem, więc "tutejszego" mówiącego po polsku człowieka, by wskazał mi ciekawe miejsca, które nie są opisywane w przewodnikach - oczywiście polecił mi muzeum browaru Guinnessa. Brawo. Nasz chłop.
Co warto więc zwiedzić - katedrę świętego Patryka, Dubliński zamek i jego przyległe budynki, muzeum narodowe (jeśli ktoś lubi), najlepiej zachowane opustoszałe więzienie - Kilmainham Gaol, często porównywane do paryskiej Bastylii, budynek uniwersytetu Trinity College, zabytkowe kościoły, parki.
Jeżeli ktoś gustuje w sklepach, luksusowych butikach to należy udać się na Grafton street.
Podczas słonecznej pogody, uciekając od zgiełku miastowego życia, "tubylcy" odpoczywają w parku zwanym the green. Ludzie siedzą na trawie, inni czytają, jedzą lunch albo urządzają sobie piknik. Oaza spokoju.
Drugim miejscem odpoczynku jest park feniksa "Phoenix Park". Park w centrum, który kryje zagajniki, stawy, pomniki, wzniesienia, pagórki i ogrody - ale jak mówią miejscowi należy tam raczej unikać spacerów po zmroku.
Gdy jesteś zmęczony, albo nie lubisz "dreptać" można skorzystać z busa City Sighteeing, wsiadać i wysiadać można gdzie ma się ochotę, bilet ważny 24 godziny. Ale i tak najmilej wspominam...puby i różnego sortu piwa oraz whisky. Nie na darmo o Dublinie mówi się że to "miasto tysiąca pubów i kapel".
Pubach oprócz alkoholu można też dobrze zjeść, polecam Irish stew czyli ich tutejszy gulasz, ale jako...dodatek.