Krym to półwysep położony na południu Ukrainy, nad Morzem Czarnym i Azowskim. Zamieszkany przez różne narody, głównie Rosjanie, powszechny, w użyciu język rosyjski), a także Ukraińcy czy Tatarzy krymscy. Krym jest też ważnym ośrodkiem turystycznym. W 2014 roku Krym stał się przedmiotem międzynarodowego konfliktu. Rosja dokonała aneksji i okupacji Krymu, stało się to po upadku prezydenta Wiktora Janukowycza. Protesty na Majdanie nic nie dały. Rosja zorganizowała sporne referendum, w którym większość mieszkańców Krymu opowiedziała się za przyłączeniem do Rosji. Ukraina i większość społeczności międzynarodowej nie uznały tego aktu i uważają Krym za integralną część Ukrainy. Aneksja Krymu wywołała kryzys polityczny i wojskowy między Rosją, a Ukrainą.
Krym to półwysep o bogatej historii, kulturze i przyrodzie, który oferuje wiele atrakcji turystycznych takich jak: Pałac Chanów w Bakczysaraju - to zabytkowa rezydencja krymskich chanów. Pałac jest otoczony ogrodami, fontannami i meczetami.
Must see - Jaskółcze Gniazdo - to malowniczy zamek, który wznosi się na wysokiej skale nad Morzem Czarnym w Gasprze. Zamek został zbudowany w stylu neogotyckim na początku XX wieku i służył jako letnia rezydencja rosyjskich arystokratów. Obecnie zamek jest muzeum i restauracją, a z jego tarasu roztacza się piękny widok na wybrzeże.
Wodospad Dżur-Dżur - to największy i najpiękniejszy wodospad na Krymie, który znajduje się w górach Krymskich, niedaleko miejscowości Ałuszta. Jeśli chcesz wjechać kolejką i zobaczyć wybrzeże trzeba wjechać kolejką linową na Górę Aj-Petri - to najdłuższa kolej linowa na świecie, która ma ponad 3 kilometry długości i pokonuje różnicę wysokości ponad 1200 metrów. Na dole ciepło, a na górze może jeszcze leżeć śnieg.
Pierwszym razem byłem z wycieczką w 1991 roku, tuż po rozpadzie ZSRR. Nie było już rubla, ale nie było jeszcze Hrywien. Walutą wówczas były tzw: kupony ukraińskie. Wzięliśmy 200 wtedy jeszcze zachodnich marek. Gdy wymieniliśmy pieniądze okazało się, że jest to tyle "money", że na końcu kolega rozdawał sprzątaczkom w hotelu pieniądze. Szok. Z Katowic starym "Antkiem" jakoś dolecieliśmy. Po drodze zaczął wydobywać się jakiś dym, szybko zawołaliśmy stewardesę, ale ona rzekła -(eta niszto) - to nic takiego. Fuck. Potem catering czyli Pani chodziła z nożem i kroiła grubą kiełbasę!!! To był nasz posiłek na pokładzie. Tydzień byliśmy w Odessie. Rano pojechaliśmy taxi, ominęliśmy kolejkę i dając łapówkę na zapleczu kupiliśmy kilka skrzynek szampana. Taksówkarz czekał na nas codziennie od rana, był do naszej dyspozycji 24 h, tyle mieliśmy kuponów. Z Odessy...niewiele pamiętamy. Jedynie byliśmy przy słynnych schodach Potiomkinowskich. Następnie przelot kolejnym gratem do Jałty na Krymie. Odebrał nas autokar i zawiózł do centrum, kazano nam wypakować bagaż, bo przyjedzie mniejszy bus. Autokar odjechał, a my czekaliśmy kilka godzin na busa. W końcu wkurzeni poszliśmy całą grupą do jakieś restauracji, żeby pomyśleć co dalej. Wśród naszej grupy były rodziny z dziećmi, więc sytuacja nie byłą przyjemna. Co robić dalej. Nagle jakiś nastolatek przynosi nam pieniądze i wychodzi. Potem po raz drugi. Nagle ktoś z naszej grupy zobaczył właściciela biura, u którego wykupiliśmy wycieczkę. Prawie doszło do samosądu. Twierdził, że hotele wymówiły mu rezerwacje. W końcu załatwił nam na pierwszą noc, jakieś stare sanatorium, gdzie leczono gruźlicę. Dzień później mieliśmy już fajne hotele. Górnicy, którzy byli z nami "porozmawiali" z właścicielem biura i podpisał nam, że 50% ceny za wyjazd zostanie nam zwrócone po powrocie. W sumie wyjazd bardzo się nam opłacił, a kłopoty...mieliśmy wtedy 20 lat, więc nie przejmowaliśmy się problemami. Byliśmy młodzi. Wino i wódka poprawiało nam humory. Cały tydzień żyliśmy jak królowie. Niestety takie czasy, już nigdy się nie powtórzą.
Kolejnym razem poleciałem z kuzynami, wizz-air, pamiętam, że gdy wylądowaliśmy w Symferopolu, dojazd do terminala trwał chyba z 20 minut, to byłe wojskowe lotnisko z najdłuższą drogą kołowania. Stamtąd marszrutką do Jałty. Fajna atmosfera. Zatrzymuje się, nie tylko na przystankach, ale również jak ktoś pomacha. Był tak przepełniony, że ktoś dał mi na kolana jakiegoś brzdąca! W Jałcie plażowaliśmy, niestety kamienista plaża, ale za to była cysterna z kwasem to picia. Pycha. Zwłaszcza na kacu. Bardzo tanie papierosy, codziennie po 2 paczki na "łebka". Oczywiście wszystko drożej, niż gdy byłem 10 lat wcześniej. Ale i tak w miarę tanio. Gdy wracaliśmy jedną noc spędziliśmy w hotelu obok lotniska. W moim pokoju były tak duże karaluchy, wszędzie, że błagałem kuzynkę, żeby mnie przenocowali u siebie. Na szczęście się zgodzili. Obecnie Krym należy do Rosji, ale mam nadzieję, że wróci do Ukrainy.