Lizbona jest pięknym i zabytkowym miastem, które ma wiele do zaoferowania turystom. Klasztor Hieronimitów - to wspaniały przykład stylu manuelińskiego w architekturze, wpisany na listę UNESCO. Znajduje się w dzielnicy Belem i był sfinansowany z zysków z podróży Vasco da Gamy do Indii. Możesz podziwiać jego krużganki, kościół i nagrobki sławnych odkrywców. Wieża Belem - to kolejny symbol Lizbony. To XVI-wieczna wieża obronna, która strzegła ujścia rzeki Tag. Możesz wejść na jej szczyt i podziwiać widok na rzekę i miasto. Żółty tramwaj linii 28 - to jedna z najpopularniejszych atrakcji Lizbony, która pozwala poczuć klimat starego miasta. Tramwaj kursuje po wąskich i stromych uliczkach, mijając wiele zabytków i punktów widokowych. Jest to tani i wygodny sposób na zwiedzanie Lizbony. Alfama - to najstarsza i najbardziej malownicza dzielnica Lizbony, pełna labiryntów, zaułków i schodów. To tutaj możesz usłyszeć fado, tradycyjną portugalską muzykę i odwiedzić Zamek św. Jerzego, który góruje nad Alfamą i oferuje piękne panoramy miasta.
Za pierwszym razem pod koniec lat 90-tych nie zapamiętałem wiele z Lizbony. Byliśmy tam tylko jeden dzień. Natomiast drugim razem "Ryanairem" z przesiadką w Brukseli, "pomieszkaliśmy" kilka dni niedaleko centrum. Hotel o słabym standardzie, ale tylko przychodziliśmy się tam wyspać. Pierwszego dnia od rano, wzięliśmy takiego pseudo tuk-tuka, który poobwoził nas po głównych atrakcjach Lizbony. Popijaliśmy portugalskie miasto, kilka butelek zeszło, a że byliśmy zmęczeni podróżą, a wino było mocne, około 18-tej, 19-tej...zakończyliśmy zwiedzanie. Padliśmy na łóżko, wino zrobiło swoje. Obudziliśmy się około 3 nad ranem i nie mogąc zasnąć poprosiliśmy recepcjonistę o "pomoc". Wyszedł z hotelu i jakimś cudem kupił nam sześciopak piwa. Obiecaliśmy sobie, że pójdziemy wieczorem potańczyć, nawet kierowca tuk-tuka napisał nam na kartce nazwę klubu dla ludzi w takim wieku jak my. Chwila zawahania, ale że pora była już późna, a obok hotelu było fajne schody, dokończyliśmy piwo i tak zakończył się nasz pierwszy dzień.
Kilka następnych dni już bez alkoholowych szaleństw. Zwiedziliśmy to co w przewodniku.
Portugalia to kraj leżący nad oceanem i morzem śródziemnym. Więc spodziewaliśmy się targów rybnych czy straganów z owocami morza. Niestety nic takiego nie było. Może źle szukaliśmy.
Jedynie koło Belem weszliśmy do restauracji na owoce morza, ale na talerzu "znalazło" się tylko kilka małych krewetek i drogi rachunek.
Za to atmosfera miasta bardzo fajna, przyjaźnie nastawieni Lizbończycy. Chętni do rozmowy z obcokrajowcami. Sama Portugalia chociaż należy do Unii Europejskiej nie jest bogatym krajem. Zarobki porównywalne z Polską. Dużo młodych emigruje do Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Podobnie jak u nas młodych ludzi nie stać na zakup nowego mieszkania.
Na pewno Lizbona należy do miejsc do, których jeszcze zawitam.