Mombasa to drugie co do wielkości miasto w Kenii, które oferuje wiele atrakcji turystycznych i kulturowych.
Kilka propozycji, co warto zobaczyć w Mombasie: Fort Jesus - to zabytkowa twierdza z XVI wieku, wybudowana przez Portugalczyków nad Oceanem Indyjskim. Fort jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO i mieści muzea historyczne i archeologiczne.
Stare Miasto - malownicza część Mombasy, która zachowała swój arabski charakter. Można tu podziwiać zabytkowe kamienice, meczety, świątynie i targi pełne przypraw, owoców i pamiątek.
Stara przeprawa promowa, obecnie już istnieje most, odciążyła który w pewien sposób Mombasę od ogromnych korków ulicznych.
Lokalny bazar, na którym można kupić prawie wszystko.
Przylecieliśmy późnym popołudniem, niestety konieczna jest wiza do Kenii, e-wizę można załatwić przez internet. Odprawa na lotnisku sprawna. Ponad godzinna jazda do hotelu. Hotel to taka mała twierdza, z uzbrojoną ochroną na zewnątrz, tak samo jak przed wejściem na plażę. Na zewnątrz slumsy.
Hotel 4 gwiazdkowy, ale raczej jak na nasze standardy 3 gwiazdkowy. Na plaży kręci się wielu lokalnych "sklepikarzy i przewodników", ponadto oczywiście murzynki, chętne dostarczyć uciech cielesnych.
Zapoznaliśmy się z Kenijczykiem, który mówił dobrze po polsku. Nawet dobrze sobie radził. Koledzy zapłacili mu za jedną wycieczkę - do snorkelingu i na lódź podwodną. Wszystko z zgodnie z planem. Więc zabrał nas na drugi dzień na wycieczkę po Mombasie. Gdy byliśmy nim, nikt nas nie zaczepiał. Zwiedziliśmy starą część Mombasy, która dzieli się na część Portugalską i Angielską. Granica to kolor domów. Angielskie są w kolorze niebieskim.
Poza tym najważniejszy punkt miasta czyli pomnik - kły słonia, a gdyby się spojrzało na nie odwrotnie - ukazał by się znak "wiktoria".
To dar królowej Elżbiety II dla Kenijczyków
Pokazał nam również wielkie Baobaby, na gałęziach których w ciągu dnia odpoczywały nietoperze. Zaprowadził nas również na lokalny bazar, gdzie kupiliśmy prawdziwą kenijską herbatę oraz kawę. Na pewno samemu byśmy nie ryzykowali spaceru po Mombasie. Niebezpiecznie. Dużo małych blaszanych sklepików, jakieś uliczne jedzenie, ale nie tak bogato jak np: w Tajlandii. Generalnie nie ma zbyt wiele atrakcji do zwiedzania w Mombasie.
PS - na terenie hotelu wielu starszych panów chodziło z młodymi murzynkami, które pełniły funkcje "opiekunek". W Kenii jak się dowiedzieliśmy to częste zjawisko. Bieda robi swoje. Niestety. Przy średnich zarobkach (ok. 100-200 dol.) wielu bogatych starszych panów przyjeżdża na kilka miesięcy i "wynajmuje" murzynkę płacąc jej za całodobową obecność i opiekę. Żenująco to wygląda jak młoda murzynka smaruje olejkiem starego emeryta z zachodu.