Monachium to stolica Bawarii i trzecie co do wielkości miasto w Niemczech. Dla nas Polaków to przede wszystkim gra Roberta Lewandowskiego w klubie Bayern Monachium, z którym zdobył ligę mistrzów, a sam Lewandowski poprawił wynik Paula Breitnera, który strzelił najwięcej bramek w sezonie.
Monachium znane jest ze swojej bogatej historii, kultury, architektury i pięknych parków. Monachium jest również gospodarzem największego na świecie festynu ludowego - Oktoberfest, który odbywa się co roku od końca września do początku października.
Oktoberfest to tradycyjne bawarskie dożynki chmielne, które zaczęły się w 1810 roku z okazji ślubu księcia Ludwika i księżniczki Teresy. Od tego czasu festyn przyciąga miliony gości z całego świata, którzy przyjeżdżają, aby spróbować specjalnego piwa warzonego przez monachijskie browary, zjeść tradycyjne potrawy, takie jak kiełbaski, knedle i pieczeń, oraz bawić się w specjalnych namiotach. W tym okresie bardzo trudno znaleźć miejsca noclegowe.
Mój przyjaciel Wojtek ma siostrę, która od wielu lat mieszka w Monachium. Dlatego mieliśmy darmowy nocleg. Pojechaliśmy na kilka dni, przede wszystkim na Oktoberfest. Szwagier i siostrzeniec Wojtka założyli typowe Bayerowskie, skórzane spodnie z charakterystycznymi szelkami.
Z samego rana pojechaliśmy metrem, a następnie specjalną dorożką na festiwal. Już wchodząc widzieliśmy specjalne drewniane nosze na kółkach z "alarmem" sygnałowym, który wywoził totalnie pijanych jegomości. Nieźle 8 rano, a oni już death. Trzeba przyjść wcześnie rano, aby zająć dobre miejsce w odpowiednim "Zelcie" czyli namiocie. Każdy namiot to inny gatunek piwa. Piwo jest świeże, mocne ok.6%, 1 litrowe - drogie ok 10 euro nazywane tutaj "Mas:. Byłem pod wrażeniem jak kelnerki ubrane w lokalne stroje potrafiły nosić po 10 Mas-ów. I jeszcze kiełbasy i golonka. Usiedliśmy, zamówiliśmy po 2-3 piwa i mieliśmy już tzw "fazę", mocne, świeże piwo. "Zwiedziliśmy" jeszcze 2 namioty i...musieliśmy sobie zrobić przerwę. Więc rezerwacja jest dobra, ale jak się jest większą grupą. Jedni "odpoczywają" i pilnują miejsc, gdy inni piją. Nas niestety było tylko 3.
Oktoberfest to nie tylko namioty z piwem, to cały kompleks, jak wielki lunapark. Są to kolejki górskie, karuzele, różnorakie atrakcje jak w dobrym parku zabaw.
Po kilku zjazdach, jak nas porządnie porzucało na wszelkie strony, trochę otrzeźwieliśmy. Jakoś czas mijał. Tak naprawdę dopiero późnym po południem, wieczorem zaczynała się prawdziwa zabawa. Bawarska orkiestra i tańce na stołach. Wszyscy z wszystkimi śpiewają niemieckie, zagraniczne piosenki, nie ważne w jakim języku. Najważniejsze, że wszyscy się bawią. Na całego. Wszyscy na stołach. Ile piw poszło? nie pamiętamy, tak jak nie pamiętamy jak dojechaliśmy, a raczej dowlekliśmy się do domu.
PS. każdemu życzę chociaż raz pojechać na Oktoberfest.