Serca Rosji. Około 10 milionów mieszkańców. Miasto, które można pokochać albo znienawidzić, ale nie można pozostać obojętnym. Moje pierwsze wrażenie - bardzo szerokie ulice, podobno zbudowane po to, żeby nie można ich było przegrodzić barykadami. Jak pojechałem do hotelu, ostatnie kilkaset metrów przeszedłem pieszo. Po zameldowaniu w się hotelu o czym napisze później, gdy szedłem już w miasto zobaczyłem na chodniku, którym szedłem jeszcze parę minut temu kilka wozów policyjnych i karetek, rozbity samochód, który uderzył w latarnie. Miałem szczęście, że to nie ja byłem chwilę wcześniej w tym miejscu. Bogu dzięki. Samo zameldowanie to osobna historia. Czekałem dosyć długo przy recepcji, zanim ktoś w końcu się mną zajął. Panie z recepcji rozmawiają w najlepsze i w ogóle nie interesowały się gośćmi. Kiedy w końcu dostałem klucz poszedłem do windy...a tu ochroniarz mówi do mnie - propusk znaczy przepustka. Jaka kuźwa przepustka, przecież mam już klucz do pokoju. Na nic zdało się tłumaczenie. Uczyłem się kilkanaście lat rosyjskiego jak wszyscy w moim wieku, ale nic to nie pomogło. Propusk i koniec, z powrotem do recepcji po osobną karteczkę - propusk.
Z przewodnikiem w ręce zacząłem zwiedzanie, kolejny szok... gdy chciałem rozmienić dolary, chciałem na początek 50 $, pani powiedziała, że musi być co najmniej 100$, zacząłem jej coś tłumaczyć, ale nagle stwierdziła, że zamyka kantor. Najważniejszym punktem zwiedzania, od którego należy zacząć poznawania Moskwy jest oczywiście Kreml. Niegdyś siedziba carów, którzy rządzili Rosją przez wiele stuleci. Obecnie siedziba Władimira Putina.
Kilka godzin na Kreml, który otoczony jest ceglanym murem z 19 basztami, z centralnym punktem - placem Soborowym. Największa baszta nosi nazwę Spasska, z kurantem z XIX wieku. Wiele cerkwi z cennymi freskami i ikonami. Kreml to także bogate pałace, wielki pałac Kremlowski. Do Kremla przylega plac czerwony (na filmach z defilad wojskowych wydaje się większy), z cerkwią Wasyla Błogosławionego, z kolorowymi kopułami cerkwi. Na placu czerwonym oczywiście must see mauzoleum Lenina. Stanąłem w kolejce, która chociaż dosyć długa, szybko się posuwała. Gdy wszedłem do środka nie zatrzymując się (nie wolno!), ujrzałem leżącego, zabalsamowanego Lenina. Myślałem, że jest większy. Dziwne uczucie. Podobno co kilka lat zabalsamowany Lenin jest "odnawiany". Po pierestrojce zapoczątkowanej przez Gorbaczowa, widok czarnych limuzyn wzbudzał paniczny strach, teraz widziałem całe kolumny i obojętnych na to Rosjan. Na przeciwko znajduje się GUM czyli państwowy Dom Handlowy, 3 piętrowe obecnie centrum handlowe dla bardzo bogatych Rosjan, których w Moskwie nie brakuje. Niestety większość mieszkańców Moskwy nie stać na to, by robić tu zakupy. Podobno w Moskwie mieszka więcej milionerów niż w Monaco czy Londynie nazywanym Londogradem.
Oczywiście należy przejechać się metrem, każda stacja - to prawdziwe dzieła sztuki. Spacer po ulicy Arbat, z bardzo luksusowymi butikami. Jeszcze bardziej luksusowe sklepy, bary i restauracje znajdziemy na ulicy Twerskiej z setkami żarzących się neonów sklepów Armaniego, Bossa, Gucci czy Chanel.
Warto również zobaczyć: Sobór Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, Sobór Archangielski, plac Puszkina, najstarszą ulicę miasta Pietrowkę, Uniwersytet moskiewski z Pałacem Kultury i Nauki, którego "kuzynką" jest Warszawski Pałac Kultury i Nauki, ten tutaj jest okazalszy. Hotel Ukraina obecnie Radisson potężny gmach tuz nad rzeką, podobny do niego Hotel Leningradzki, galerie tretiakowską (jak ktoś lubi muzea), popłynąć Wołgą, zobaczyć instytucje państwowe, siedzibę byłego KGB cieszącego się złą sławą. Wcześniej udało mi się poznać Tajlandii "prawdziwych" Rosjan. Na początku wydają się podejrzliwi, nieuprzejmi i pewni siebie. Ale gdy zacznie się z nimi rozmawiać po rosyjsku, nawet kalecząc język, później się "otwierają" i są bardzo szczerzy. Okazuje się, że lubią Polaków, (ja takich spotkałem), zapraszali mnie do domu, zawsze mogłem na nich liczyć. Oczywiście wszystkie pogawędki zaczynają się przy...wódce. Koszmar dla wątroby. Miesiąc w Rosji, albo podróż trasą transsyberyjską np. do Władywostoku i... wątroba do przeszczepu.
Za każdym razem propusk wchodząc do windy swojego hotelu. Z ciekawostek można przespać się na lotnisku w małych boxach (jest ich kilka).