Wodospad Niagara to jeden z najsłynniejszych na świecie wodospadów, który znajduje się na granicy USA i Kanady.
Wodospad składa się z trzech kaskad: Horseshoe Falls, American Falls i Bridal Veil Falls.
Od strony kanadyjskiej można podziwiać zarówno Horseshoe Falls, który jest największy i najpotężniejszy, jak i American Falls, który leży po stronie amerykańskiej. Widok z kanadyjskiej strony jest uważany za bardziej atrakcyjny i widowiskowy, ponieważ można zobaczyć cały system wodospadów z bliska i z różnych perspektyw. Warto wybrać się statkiem, który zabiera pasażerów pod sam wodospad. Wygląda to niebezpiecznie, zdarzało się, nawet, że nurt wody "wciągał" statek pod samą spadającą masę wody. Nie obyło się bez ofiar śmiertelnych.
Warto wybrać się spacerem po promenadzie Niagara Parkway, która biegnie wzdłuż brzegu rzeki i oferuje wiele punktów widokowych.
Myślałem, że będziemy spać w Buffalo po stronie Amerykańskiej, miejscu skąd robi się "wypady" nad Niagarę, ale jak wcześniej pisałem, kumpel zarezerwował hotel Hilton po stronie Kanadyjskiej. Cena "porażała", ale widok wspaniały, wieczorem Niagara jest podświetlona różnymi kolorami. Od "blado" różowego po ciemno niebieski. Wieczorem poszliśmy na kolację, ostatnie piętro i restauracja z widokiem na Niagarę. Kolacja nad Niagarą. Tego widoku nigdy nie zapomnę.
Na stronę kanadyjską przechodzi się mostem, albo przejeżdża, tam też jest kontrola paszportowa, ale przebiega bardzo szybko i sprawnie.
Nad Niagarą byliśmy od strony Amerykańskiej i Kanadyjskiej, po południu, wieczorem i ponownie na drugi dzień rano.
Rano śniadanie w hotelu, ostatnie zdjęcia, przy okazji kupiłem córce czerwoną bluzę z napisem Niagara i ruszyliśmy w drogę do Montrealu na wyścig formuły F1.