Notice: Funkcja _load_textdomain_just_in_time została wywołana nieprawidłowo. Ładowanie tłumaczenia dla domeny astra zostało uruchomione zbyt wcześnie. Zwykle jest to wskaźnik, że jakiś kod we wtyczce lub motywie działa zbyt wcześnie. Tłumaczenia powinny zostać załadowane podczas akcji init lub później. Dowiedz się więcej: Debugowanie w WordPressie. (Ten komunikat został dodany w wersji 6.7.0.) in /doktor/wp-includes/functions.php on line 6121
Nowy Meksyk

Ludność ponad 20 mln, miasto skrajności. Z jednej strony wyśmienite jedzenie na ulicach, wszędzie muzyka, z drugiej strony przytłacza nędzą i gęstością zaludnienia. Być może dlatego Ciudade Mexico czyli po hiszapńsku stolica Meksyku przyciąga co roku miliony turystów. Nasze pierwsze doświadczenie w drodze do hotelu nocą to nieoświetlone, smutne, bezbarwne miasto. W odróżnieniu od azjatyckich miast nie jest tu kolorowo, nie widać tylu neonów, straganów czy ulicznych jadłodajni. Mieliśmy to szczęście zamieszkać w hotelu, w którym kręcono jedną z części Jamesa Bonda (Spectre), w hotelu na samym placu konstytucji, który jest jednym z największych placów na świecie. Co ciekawe mnóstwo tu samochodów policyjnych (co nie dziwi bo to ścisłe centrum miasta) jednak z włączonym sygnałami świetlnymi. Taki tu zwyczaj. Mając tylko dwa na zwiedzanie, prawie nie śpiąc, wybraliśmy się do katedry Metropolitalnej, która dominuje nad placem konstytucji. Po drodze daliśmy się na namówić tutejszemu pucybutowi na czyszczenia butów. Nigdy później tak nie błyszczały nie były takie czyste. Obok katedry należy zwiedzić pałac Narodowy, z pięknymi freskami na ścianach przedstawiających historie Meksyku. Kilka przecznic dalej znaleźliśmy całkiem przypadkiem stary szpital z XVIII wieku, na szczęście nikt nas nie zauważył, więc mieliśmy trochę czasu poznać medycynę tamtych czasów. W miedzy czasie szybkie, uliczne Tacos al Pastos (oczywiście najostrzejsze jakie było) i jeszcze w obrębie Placu Konstytucji czyli tzw: "Zocalo", zwiedziliśmy pozostałości świątyni Aztekow - tzw. Templo Mayor. Później mały relaks przy piwie Corona, chociaż najbardziej smakowała mi Cerveza Fauna.
Występ tylko dla nas El Mariachi (trochę nieswojo się czuliśmy, bo grali tylko dla par...).
Stolica Meksyku leży na wysokości 2250 m n.p.m i panuje tu wielki smok. Żeby poogladać Nowy Meksyk z góry poszliśmy następnego dnia najdłuższą ulicą miasta Avenida Insurgentes przy, której jest world Trade Center kilkudziesięciopiętrowy wieżowiec z widokiem na cale miasto. Przy okazji warto również zatrzymać się przy Tetaro de los Insurgentes . Następnie plac Garbaldiego. Można odpocząć w największym Parku Ameryki południowej - Park Chapuletepec z licznymi jeziorami, zoo i innym atrakcjami. Oczywiście będąc w stolicy należy zwiedzi Sanktuarium Matki Boskiej z Gwadelupy, gdzie w 1531 dokonało się najstarsze uznane przez kościół katolicki objawienie. Dziś stoi tutaj nowa świątynia powstała w miejscu starej zniszczonej.
Coyocan to kolejna część miasta, którą must see. To najbardziej kultowa dzielnica stolicy. Kiedyś miejsce spotkań hipisów, awangardowych artystów, obecnie dzielnica z licznymi pracowniami artystycznymi, restauracjami, bazarami z rękodziełami, kawiarniami - bohema Meksyku. Pojechaliśmy tam wieczorem zieloną taxi, wróciliśmy wieczorem i nikt nas nie...porwał. Lepiej korzystać z publicznego transportu zatłoczonego, zawsze można poprzyglądać się rdzennym Meksykanom. Często jest się zaczepianym ...where you from. Meksyk to miasto przeogromne, lądując wydaje się "ciągnąc" w nieskończoność, zatłoczone, ze smogiem, z ulicznymi taco i kukurydzą dodawaną do wszystkiego (podobno jest ponad 20 gatunków), miasto, które uczy pokory i cierpliwości.