Praslin -jedna z trzech wysp, które należy zobaczyć będąc na Szeszelach czyli Mahe, Praslin i Digue. Oczywiście dysponując co najmniej 10 dniowym. Osobiście "zaliczyłem" Mahe, a na wsypę Praslin dostałem się promem. Można również samolotem, ale koszt bardzo wysoki - koło 150 dolarów - lot 15 minut. Promem zresztą również - tam i z powrotem na osobę 500 PLN. Około 1 godziny - i...wiele osób potrzebowało "torebek" bo fale mocno dają się we znaki. Tuż po zacumowaniu można wynająć samochód, o dziwo nikt mnie nie pytało prawo jazdy, paszport itd itd, jedynie wpłaciłem 50 euro i samochód (nawet w dobrym stanie) był do mojej dyspozycji. Ruch lewostronny. Wąskie drogi, zakończone głębokimi rowami.Wyspę nie da się zwiedzić jadąc dookoła. Oczywiście warto zobaczyć tzw: "złotą plażę" - Cote Dor, z charakterystyczną palmą, która "rośnie" w poprzek i można na niej usiąść, robiąc sobie "bajkowe" zdjęcie. Ponadto warto zobaczyć plaże Anse Lazio oraz Anse Georgette. Wszędzie charakterystyczne brązowe skały "wchodzące" wprost do morza. Kilka godzin wypad spędzić w parku Valle de Mai (park narodowy). Można wybrać kilka ścieżek, które się łączą ze sobą. Mając szczęście można ujrzeć czarną papugę, ale to tak jakby wygrać 6 w lotto. Najważniejszą z atrakcji jest oczywiście kokoś, który kształtem przypomina pośladki. Ten kokos może ważyć nawet do 30 kilogramów. Po drodze spotkaliśmy Polaków, którzy mieszkali kilka dni na wyspie i poruszali się komunikacją miejską. Razem z nimi naszym samochodem szukaliśmy opisywanego w przewodnikach wodospadu. Dopiero po 5 przyjeździe tam i z powrotem, ujrzeliśmy...małe źródełko, prawie niewidoczne. No cóż w przewodniku miał to być wielki wodospad.Po obejrzeniu części wyspy dotarliśmy na ostatni prom do Mahe i...nie mieliśmy komu oddać auta. W końcu jakiś miejscowy "gość" kazał nam zostawić samochód na jakimś placu i zostawić kluczyki na przednim siedzeniu. Dla mnie jeden dzień wystarczy, piękne plaże, drobniutki piasek, lazurowa woda, bujny las tropikalny, rafa koralowa - Praslin