Rio de Janeiro to jedno z najpiękniejszych miast na świecie, również jedno z najbardziej niebezpiecznych. Nawet mieszkając w Copacabanie, czyli najsłynniejszej dzielnicy z najsławniejszą plażą chyba na świecie, jest tu niebezpiecznie. Mój kumpel poszedł na plaże, zostawił mały plecak przy ręczniku i dosłownie poszedł do wody ok. 50 metrów, jak się odwrócił będąc już w falach morza...plecaka już nie było. w Biały dzień patrząc z okna hotelowego widzieliśmy młodych podrostków, nastolatków, którzy wypatrywali turystów, którzy mieli jakieś torby przy sobie, podlatywali i wyrywali torby. Szok. Oczywiście nikt nie reaguje. Przestępczość widoczna na każdym kroku. Całą dzielnica liczy około 500 tys. mieszkańców. Na plaży piękne Brazylijki, wszystkie w stringach, faceci z sześciopakami na brzuchu. Istnieje tutaj kult sportu. Wszyscy biegają na chodniku, na plaży co rusz grają w "siatkę" oraz w piłkę nożną plażową, pływają, surfują. No cóż z naszymi "brzuchami" woleliśmy leżeć na plaży, a jak ktoś z nas szedł do morza, drugi pilnował rzeczy. Na kilka dni zarezerwowaliśmy hotel w samym środku Copacabany (bardzo drogo, ale raz się żyje). Wieczorami otwierają się małe knajpki z alkoholem i muzyką na plaży, ale nie jest ich wiele. Nasze wyobrażenie były zupełnie inne. Wydawało nam się, że cała dzielnica całą noc się bawi. Generalnie następna plaża, za Copacabaną czyli Ipanema jest o wiele lepsza, bardziej spokojna. Na plaże woleliśmy chodzić na Ipanemę.
Poznaliśmy dziewczynę na portalu couchsurfing, która pokazała nam właściwie, gdzie można się bawić wieczorami. Pojechaliśmy taxi do innej dzielnicy, to jednego night clubu, nie wpuszczono nas - za dużo ludzi, ale zajebista jak się okazało Brazylijka "załatwiła" nam wejście, po rozmowie z ochraniarzami. Powiedziała nam gdzie i jak się poruszać. Najlepiej taxi, ale to my zamawiamy taxi, a nie wsiadamy do tych, które same się zatrzymują i proponują podwózkę. Pokazała nam Rio de Janeiro. Zwiedziliśmy Christto the Redeemer czyli słynny pomnik Jezusa na górze Corcovado, który jest jednym z Nowych Siedmiu Cudów Świata. Z podstawy statuy rozpościera się niesamowity widok na całe miasto. Można się tam dostać pociągiem, vanem lub pieszo. Wybraliśmy mały pociąg.
Góra Cukrowa!. To kolejna góra, z której można podziwiać panoramę Rio. Można się tam dostać kolejką linową, która pokonuje dwie stacje. Na pierwszej stacji znajduje się park z małpami, a na drugiej stacji jest punkt widokowy i sklep z pamiątkami. W pewnym momencie kolejka "zwisa" kilkaset metrów nad ziemią. Na szczęście kolejka się nie zatrzymała. Ups - byłby atak paniki. Warto.
Niestety pusty Sambodrom. To miejsce, gdzie odbywa się słynny karnawał w Rio, podczas którego szkoły samby prezentują swoje barwne kostiumy i tańce. Karnawał trwa przez kilka dni w lutym lub marcu, my niestety byliśmy w innym terminie.
Najbardziej barwne schody na świecie w samym centrum czyli dzielnicy Lapa. Dla miłośników futbolu oczywiście stadion Maracana. Mniej znana część Rio, spokojna dzielnica Santa Teresa, gdzie można przejechać się starym, żółtym tramwajem.
Zwiedziłem wiele krajów, byłem w różnych sytuacjach, ale tak naprawdę tylko w Rio de Janeiro poczułem się zagrożony. Wieczorem idąc głównym deptakiem Copacabany miejscowy, miły, młody człowiek zaproponował nam bar gdzie tańczą dziewczyny na rurkach, jest fajna atmosfera, leje się piwo, jest mnóstwo turystów. Daliśmy się namówić, zwłaszcza, że to tylko 2 przecznice o naszego hotelu. Zaskoczyło mnie, że wejście do "klubu" było wąskie, pilnowało ich 2 "byczków", kręte schody i jedno pomieszczenie, gdzie nikogo nie było. Byliśmy sami. Oczywiście od razu było to podejrzane, pojawiły się roznegliżowane piękności, które chciały drinka za...20 dolarów. Powiedziałem kumplowi uciekamy stąd, ale młodzieniec, który nas przyprowadził powiedział, że nie ma wyjścia bez zapłacenie wszystkim dziewczynom za drinki. Fuck. Drzwi zamknięte, zero powrotu, więc wyszliśmy, a raczej pobiegliśmy szybko przez kuchnię, na szczęście były schody na zewnątrz i w nogi. Zwykły burdel. To był jedyny raz kiedy rzeczywiście byłem przerażony.