Kardiolog z zawodu, miłośnik podróży z zamiłowania. Podróżowanie uczy odwagi z jednej strony, z drugiej zaś pokory. Spotykanie biednych, bez dachu nad głową, ludzi uśmiechniętych jednak, powoduje, że nabieram dystansu do życia. Doceniam, że jak zachoruję to mam bezpłatną opiekę zdrowotną niepostykaną nigdzie no może poza Australią, Europą częściowo Ameryką Północną. Że stać mnie na podróżowanie nawet tanim jak dla mnie kosztem, ale zupełnie nieosiągalnym dla innych ludzi, dla których wyjazd do innego miasta to już spory wydatek. To co dla mnie było i jest wciąż stymulujące to bycie obcym i chłonięcie jak gąbka wszystkiego, co nowe i inne. Często wiąże się to ze stresem związanym z organizacją wyprawy. Kupno najtańszego biletu, poszukiwanie połączeń między miastami i regionami, poszukiwanie na własną rękę noclegów dla typowych urlopowiczów stanowi nie lada stres, dlatego inni turyści wolą kupić wycieczkę z biura podróży, niestety wielokrotnie przepłacając. Wiele spraw dotyczących samego zwiedzania, miejsc ciekawych zobaczenia, ludzi wartych uwagi jest improwizowanych, wiele planów zwiedzania w zasadzie odbywa się bez planu. Zdarzają się również sytuacje, że miła wbrew pozorom rozmowa z "lokalsami" może niespodziewanie eskalować i skończyć się może nawet w areszcie (np: w przepięknej Tajlandii w ogóle nie wolno mówić o królu). Dlatego przed wyjazdem należy przeczytać cokolwiek o kraju do którego się udajemy, żeby poznać zwyczaje i ich kulturę, żeby później nic nas nie zaskoczyło. Choć każda wyprawa to wciąż wielka improwizacja, wiele zależy od nas. Zacząłem swoją "podróż" w wieku 20-tu kilku lat i mam nadzieję, że niebawem zaliczę tzw: "setkę", a ciekawość poznawania świata pozostanie ze mną do końca życie. Jeżeli Bóg pozwoli być dalej zdrowym.

camera, photographs, souvenir